Fot. Józef Wieczorek
Fot. Józef Wieczorek
Józef Brynkus Józef Brynkus
1253
BLOG

„Newsweek” nie ma prawa obrażać Metropolity Krakowskiego abp. Marka Jędraszewski

Józef Brynkus Józef Brynkus Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Skierowałem pismo protestacyjne do niemieckiego koncernu Axel Springer, polskiego wydawcy oraz redaktora naczelnego tygodnika w związku z opublikowanym w numerze 20/2017 (8-14.05.17) Newsweek Polska artykułem pióra redaktor Aleksandry Pawlickiej zatytułowany „PiSkup”, a mówiący rzekomo o „Krakowie Abp. Jędraszewskiego”. Nie zgadzam się na przedstawianie nowego Metropolity Krakowskiego w negatywnym oraz wyjątkowo nieprawdziwym świetle.

Wadowice, dnia 15 maja 2017 r.

Axel Springer SE
ul. Axel-Springer-Straße 65
10888 Berlin

Ringier Axel Springer Polska Sp. z o. o.
Wydawca Tygodnika Newsweek

Pan Tomasz Lis
Redaktor naczelny tygodnika Newsweek

Pani Aleksandra Pawlicka
Autorka artykułu „PiSkup”

Domaniewska 52
02-672 Warszawa

Podupadający coraz bardziej tygodnik Newsweek Polska walczy o czytelnika. To jego „być, albo nie być”. Starania o utrzymanie się na rynku prasowym są zrozumiałe. Powinny mieć jednak granice, podyktowane etyką ogólnoludzką, czy choćby dziennikarską, a także zwykłą przyzwoitością. Etyka i przyzwoitość nakazywałyby rezygnację z manipulacji oraz prób ogłupiania czytelników, których Państwo chcecie pozyskać, a ich nie szanujecie. Nie dziwcie się zatem, że macie tych czytelników coraz mniej.

Przykładem wyjątkowo niegodziwej agresji i bardzo prymitywnej, acz zmasowanej formy manipulacji, mającej zapewne przez ostentacyjne głoszenie nieprawd zwrócić uwagę i podnieść zainteresowanie czytelników Waszym tygodnikiem, jest opublikowany w numerze 20/2017 (8-14.05.17) Newsweek Polska artykuł redaktor Aleksandry Pawlickiej zatytułowany „PiSkup”, a mówiący rzekomo o „Krakowie Abp. Jędraszewskiego”. Przedstawia on nowego Metropolitę Krakowskiego w negatywnym oraz wyjątkowo nieprawdziwym świetle, jako o mało co członka ugrupowania politycznego Prawo i Sprawiedliwość. Nie mogę zgodzić się z tak nieetycznym w formie oraz nieprawdziwym w treści przekazem, atakującym wspólnotę Kościoła Katolickiego w Polsce oraz hierarchę, który pozostaje wierny nauce Ewangelii.

Oburzenie musi budzić próba mieszania ideologii do religii i manipulacja treściami nauki Ewangelii, aby stworzyć wrażenie politycznego zaangażowania nowego – od kilku zaledwie miesięcy – Metropolity Krakowskiego. Stanowczo sprzeciwiam się tej manipulacji oraz próbie dorabiania politycznej „gęby” osobie i posłudze Arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Jestem w Krakowie na co dzień i nie spotkałem się ani z takim zaangażowaniem Księdza Arcybiskupa, ani z takimi opiniami mieszkańców czy wiernych Kościoła Krakowskiego, jak przytoczone w artykule red. Pawlickiej.

Być może informatorzy redaktor Pawlickiej wywodzą się spośród wyznawców sekt czy religii antychrześcijańskich, lub byłych funkcjonariuszy osławionego IV Departamentu Służby Bezpieczeństwa PRL, nawykłych do dezinformowania i zniekształcania opinii? Praktycznie cały artykuł gęsto utkany jest bowiem „opiniami” informatorów, bez podawania jakichkolwiek, czyichkolwiek nazwisk. Jeden czy dwa wyjątki, i to w sprawach, które nie dotykają meritum tekstu, tylko pogłębiają tę smutna konstatację o manipulacyjnym charakterze tekstu i jego wymowie graniczącej z pomówieniem. Taki produkt nie ma nic wspólnego z dziennikarską rzetelnością czy informacją, może natomiast stanowić smutne świadectwo czerpania nauk od „mistrzów propagandy” tej miary, co Joseph Goebbels czy Andriej Wyszynski. To dla nich dewizy: „plujcie, plujcie, coś zawsze przylgnie” oraz „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą” stanowiły podstawowe zasady warsztatowe.

Po przeczytaniu wspomnianego artykułu Aleksandry Pawlickiej z żalem konstatuję, że w polskojęzycznym czasopiśmie, mieniącym się opiniotwórczym, ten poziom antydziennikarstwa jest możliwy.

Merytoryczne i logiczne wypowiedzi Arcybiskupa na pytania zadane podczas konferencji z dziennikarzami i wiernymi w kościele św. Anny w Krakowie, poddane zostały „obróbce” interpretacyjnej, sugerującej polityczne zaangażowanie hierarchy. Tymczasem wypowiedzi owe dotykały kwestii bardzo poważnych i udzielały na nie jedynych możliwych w naszych polskich warunkach odpowiedzi, zgodnych z duchem nauczania Ewangelii, św. Jana Pawła II czy papieża Franciszka. Zarówno kwestia tzw. otwartości Kościoła, która nie powinna być pozorna (np. właśnie przez wylanie asfaltu na podłogę świątyni) jak również fiaska ideologii multi-kulti i narastania zagrożeń przyniesionych przez nią, są nie tylko z polskiego ale także europejskiego punktu widzenia bardzo poważnymi zagadnieniami. Dla każdego myślącego z logiczną poprawnością człowieka jest oczywiste, że Ewangelia jest przekazem tak ponadczasowym, iż Kościół nie musi w wymiarze doktrynalnym dostosowywać się do zmieniającego się świata, ale może świat dostosowywać do wymogów Ewangelii, na każdym kolejnym etapie rozwoju świata. Otwarcie zaś Kościoła nie powinno następować w sferze pozorów, owego wylewania asfaltu na podłogę świątyni, ale poprzez wyjście z ewangelizacją do środowisk dotychczas od Kościoła i religii katolickiej odległych.

Ideologia multi-kulti poniosła spektakularną porażkę, gdyż oparta została na bezideowości, relatywizmie oraz antychrześcijaństwie. Nie niosła zatem dla potencjalnych partnerów żadnej atrakcyjnej oferty. Dlatego zamiast zbliżenia i wzajemnego poznania, wyprodukowała szowinistyczny nacjonalizm przybyszów i ich terrorystyczny totalitaryzm, oparty na poczuciu wyższości własnej religii i ideologii. Zatem Arcybiskup Jędraszewski ma w tej kwestii rację i jego głos, wołający o rozsądek w zmienianiu na siłę składu ludnościowego naszego kontynentu czy państwa jest jak najbardziej właściwy, jako refleksja świadomego zagrożeń obywatela, oraz głęboko słuszny z patriotycznego punktu widzenia.

Sugerowanie, że Abp Marek Jędraszewski jest biskupem „narodowców”, a to miałoby być coś złego,  jest o tyle błędne, że jako ludzie stanowimy wszyscy w pierwszej kolejności naród, wspólnotę narodową, a dopiero później państwową i w tej ostatniej współtworzymy wspólnotę międzynarodową, wchodząc w jakiekolwiek struktury czy pozostając poza nimi. Ta kolejność – naród, państwo, świat – pokazuje także hierarchiczną kolejność troski o dobro wspólne, według której starania o szacunek dla ideałów i wartości narodowych powinny iść przed zabieganiem o dogodne (czy raczej wygodne) relacje międzynarodowe. Zatem troska biskupa o wartości i dobro wspólnoty krajowej, z której się wywodzi, jest jak najbardziej uzasadniona. Tak czyni większość hierarchów włoskich, niemieckich, francuskich i innych krajów i nie jest to napiętnowane, ale właśnie spotyka się z pozytywną opinią. Jako redakcja gazety wychodzącej w Polsce i podobno przeznaczonej dla Polaków, powinniście uwzględniać polskie kryteria. Zatem za tę postawę powinniście ks. Marka Jędraszewskiego chwalić, a nie atakować.

Poza tym nacjonalizm jako taki nie jest zjawiskiem złym ani szkodliwym i podobnie jak patriotyzm pozwala określić człowiekowi swoje miejsce na ziemi, w konkretnej wspólnocie. Szkodliwym jest natomiast nadużywanie poczucia odrębności narodowej, które, jeżeli przeradza się w szowinizm i poczucie niezasadnej wyższości wobec innych może stać się podłożem nietolerancji i agresji. Nie słyszałem jednak ani jednej wypowiedzi arcybiskupa Jędraszewskiego, w której zajmowałby czy prezentował taką antypatriotyczną i szowinistyczną postawę. W tym zakresie zatem autorka artykułu dokonuje olbrzymiego nadużycia, równocześnie przy tym przeciwstawiając rzekomym takim poglądom i działaniom Arcybiskupa Jędraszewskiego pozorne stanowisko Episkopatu. Pozorne w tym znaczeniu, gdyż jest to tylko krótki fragment jednego zdania, wyrwanego z tekstu i kontekstu. Gdzie tu dziennikarska rzetelność czy etyka?

Arcybiskup M. Jędraszewski słynie przede wszystkim z głębokiej merytoryczności oraz precyzyjnej logiki głoszonych poglądów, wyrażanych zawsze w duchu Ewangelii. Mam świadomość, że niechęć do Kościoła Katolickiego oraz nauczania Chrystusa może popchnąć nawet dziennikarzy chcących uchodzić za opiniotwórczych, do prób podważania i rozmywania prawdy głoszonej przez Ewangelię. Jednak stanowczo nie godzę się ze strojeniem tej manipulacji w pozory rzekomych wypowiedzi katolików, a tym bardziej duchownych. Żaden katolik świadomy zasad wyznawanej wiary, nie opowiadałby takich bzdur, jakie w rzekomych cytatach „przywołuje” autorka artykułu. Zaś powołanie się autorki na osobę byłego kapłana, który odszedł od Kościoła, jest nie tylko wyjątkowo niegodziwe, ale także stanowi przykład klasycznego błędu warsztatowego. Jeżeli bowiem ten człowiek ma jakiekolwiek osobiste żale czy pretensje do kościelnej hierarchii, to  nie powinien on jednak stanowić sędziego we własnej sprawie. Jeżeli zaś odszedł, bo sam był winien, to przecież jego atak na Arcybiskupa Jędraszewskiego potwierdza pozytywność roli i postaci Księdza Arcybiskupa oraz słuszność postawy Kościoła wiernego Ewangelii. Bez względu zatem na rolę b. ks. Węcławskiego w tym ataku na ks. Marka Jędraszewskiego – czynną, czy tylko bierną – użycie tej figury w artykule potwierdza ideologiczne a nie merytoryczne podłoże ataku na Arcybiskupa. Tym bardziej, że kontekst tej części artykułu Aleksandry Pawlickiej ma podważyć wiarygodność postawy ks. Jędraszewskiego w sprawie arcybiskupa Juliusza Paetza. W tym fragmencie artykułu autorka efektownie ginie od własnej broni, gdyż nie może się zdecydować, czy potępia ks. Marka Jędraszewskiego za postawę związaną z aferą rozpętaną wokół abpa Paetza i z późniejszym sprzeciwem wobec tzw. parad równości, czy potępia homolobby?

Jednym z głównych elementów konstrukcyjnych artykułu jest oś narracyjna dotycząca katastrofy w Smoleńsku. Naturalny z ludzkiego punktu widzenia i oczywisty z polskiej perspektywy stosunek Arcybiskupa Jędraszewskiego do tej kwestii, jest przez autorkę artykułu podawany jako przykład zaangażowania politycznego, gdy jest to tylko świadectwo głębokiego patriotyzmu i postawy obywatelskiej, a nie partyjnej. Fakt, że przez wiele lat osoby rządzące w Polsce nie uczyniły nic, aby wyjaśnić największą powojenną tragedię w skali państwa, powinien budzić troskę wszystkich obywateli Rzeczypospolitej, a takim obywatelem jest również każdy hierarcha Kościoła w Polsce.

Powoływanie się na „poufny” list kilku politycznie zaangażowanych wiernych czy nawet duchownych diecezji łódzkiej, skierowany jako zakulisowy donos do wyselekcjonowanych hierarchów, mający przemawiać przeciwko Arcybiskupowi Jędraszewskiemu, który zamiast zaangażowania politycznego preferuje zaangażowanie obywatelskie i ewangeliczne, każe zapytać: skąd autorka zna treść dokumentu, który jest podobno „poufny”? Pokazuje to na specyficzną „poufność” owego listu, który miał zapewne służyć jako element medialnego nacisku na ówczesnego ordynariusza łódzkiego, przeciwko jego ewangelizacyjnej gorliwości. Nie wypalił, gdy papież Franciszek pokrzyżował szyki okołokościelnych i antykościelnych politykierów, mianując Marka Jędraszewskiego Arcybiskupem Krakowskim. Ale przecież list trzeba było jakoś rozegrać i nagłośnić, a do tego łamy antykościelnego czasopisma są jak najbardziej przydatne. Czy nie zauważacie, że sami siebie stawiacie taką publicystyką na równi z tak obrzydliwymi tytułami prasowymi, jak „Nie”, „Fakty i mity” itp.? Jeżeli zaś w tym wypadku autorka artykułu padła jedynie ofiarą czyjejś manipulacji, nie zdając sobie sprawy w czym uczestniczy, czy co „nagłaśnia”, po ludzku jej współczuję, ale nie zdała egzaminu jako dociekliwa żurnalistka.

Zarzut uczyniony przez autorkę artykułu Arcybiskupowi, z powodu zachęcania duchownych Archidiecezji Łódzkiej do czytania prasy i korzystania ze spotkań z wybitnymi fachowcami w rozmaitych zakresach wiedzy, jakimi są prof. Jan Żaryn czy ks. prof. Dariusz Oko, zmusza mnie do zadania pytania, czy autorka nie cierpi na intelektualne rozdwojenie? Skoro według jednego z jej oczekiwań Kościół powinien być otwarty, jak rozumiem na rozwój wiedzy i postęp nauki, to dlaczego jej zdaniem (i w domniemaniu, jakichś jej rozmówców czy informatorów) duchowni nie powinni rozwijać swej wiedzy i podnosić kwalifikacji? Zatem również przy przedstawieniu tego zagadnienia wyraźnie widoczna jest manipulacja względnie niefachowość autorki.

Pytam zatem, dlaczego usiłujecie ukrzyżować Arcybiskupa Marka Jędraszewskiego? Dlaczego czynicie to pod zarzutami jeszcze bardziej fałszywymi i pozornymi, jak te, w imię których ukrzyżowano Chrystusa?

Reasumując, uprzejmie wzywam redakcję, wydawcę a przede wszystkim autorkę do refleksji i przeproszenia Arcybiskupa Marka Jędraszewskiego za wyrządzoną mu tym artykułem krzywdę. Wzywam do przeproszenia Kościoła w Polsce, za krzywdę wyrządzoną rysowaniem fałszywego wizerunku katolickiej wspólnoty.

Wzywam także redakcję i wydawcę tygodnika Newsweek, aby w poczuciu odpowiedzialności i refleksji zrezygnowali z używania mowy nienawiści i wyzbyli się agresji wobec Polaków i katolików.

Wiem, że rzetelność dziennikarska i uczciwość ludzka wymaga trudu, ale mam nadzieję na Państwa nawrócenie w duchu otwartości na inne poglądy niż własne przesądy. Apeluję także do Państwa poczucia patriotyzmu, aby obudziło w Was refleksję nad niegodziwością tego typu manipulacji, jakich przykładem jest tekst Aleksandry Pawlickiej.

Pozostaję z nadzieję, na Państwa refleksję i nawrócenie na drogę dobrego, rzetelnego dziennikarstwa.

dr hab. Józef Brynkus
Poseł na Sejm RP

Fot. Józef Wieczorek

dr hab. prof. UP Kraków Józef Brynkus - wykładowca akademicki, poseł VIII kadencji Sejmu RP Ruch Kukiz'15, wybrany z okręgu nr 12 (Małopolska zachodnia). Mój fanpage na FB: https://www.facebook.com/brynkusjozef/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo